Po pierwsze przepraszam za brak polskich liter, ale po formacie dysku po prostu ich nie mam. Powoli doprowadze moj system do pelnej uzywalnosci, ale chyba minie jeszcze kilka tygodni. Poki co, kilka slow o „Hanbie”.
Oczekiwania wobec tego poludniowoafrykanskiego byly duze. Istnialy tez pewne obawy, ze dwukrotny zdobywca Bookera (w tym jednego za „Hanbe”) i laureat Nagrody Nobla oraz szeregu innych odznaczen, bedzie tworzyl proze hermetyczna i niezrozumiala. Jak sie okazalo, obawy te byly calkiem nieuzasadnione. Nie wiem jak Coetzee tego dokonal, ale „Hanba” wlasciwie czytala sie sama.
Styl, jakim posluguje sie Coetzee jest niezwykle oszczedny, pozbawiony zbednych ozdobnikow. Nie jezyk jest tu najwazniejszy, ale warstwa fabularna. Historia profesora Davida Luriego, ktory wdaje sie w romans ze swoja studentka oraz pozniejsze wydarzenia rozgrywajace sie na farmie corki wykladowcy nie potrzebuja wielkich slow, barokowych zdan. Prostota stylu jeszcze bardziej wzmaga sile przekazu. Dlatego nie bede pisac, ze jest to ksiazka o wielu wymiarach hanby, o odkupieniu, o milosci, nie bede probowac nikogo przekonac, ze osadzajac akcje powiesc w RPA w erze post-apartheidu, Coetzee ukazje prawdziwe realia i problemy trawiace dawna kolonie. Wszystko to brzmi zbyt banalnie. „Hanbe” trzeba po prostu przeczytac. Doceni sie ja, albo i nie. Ja docenilam, ale pisanie o takiej powiesci przychodzi mi z trudem.
Jeszcze jedno. Wiem, ze niektorzy poczuli wielka niechec do glownego bohatera. Czytalam stwierdzenia, ze nie sposob go polubic. Traktuje kobiety przedmiotowo, jest cyniczny i nieczuly; dba tylko o siebie. Ja nie potepiam Luriego. Miejscami bylo mi go zal, w niektorych sytuacjach rozumialam jego postepowanie, w innych staralam sie je pojac. Nie znienawidzilam go, a kilka jego cynicznych uwag nawet sobie zaznaczylam:
„No to cudownie. Przykro mi, moje dziecko, po prostu nie potrafie sie tym zainteresowac. Twoja dzialalnosc, jej dzialalnosc jest godna podziwu, ale dla mnie dobroczyncy zwierzat sa troche jak jacys chrzescijanie. Wszyscy tacy radosni i pelni dobrych intencji, az po pewnym czasie czlowieka korci, zeby pojsc w swiat i odrobine sobie pogwalcic i popladrowac. Albo kopnac kota.” *
„Czy lubie zwierzeta? Jadam je, wiec widac je lubie, a przynajmniej niektore ich czesci.” **
—–
* J.M. Coetzee, Hanba, tlum. M. Klobukowski, wyd. Znak, Krakow 2009, s. 91-2.
** Tamze, s. 102.