Czytatnik

"To już wasza sprawa, na co trwonicie czas i pieniądze. Ja sobie poczytam, bo życie jest krótkie."

„Love” – Angela Carter 7 września, 2009

Filed under: Przeczytane — Lilithin @ 16:44
Tags: ,

love angela carter

„Love” to jedna z pierwszych powieści Angeli Carter, ale już nosi charakterystyczne znamiona motywów tak wirtuozersko użytych w „The Bloody Chamber” – elementy powieści gotyckiej, kobiety zachowujące się niezgodnie z powszechnymi stereotypami kobiecości oraz mroczna seksualność.

W posłowiu Carter przyznała, że chciała napisać współczesną wersję dziewiętnastowiecznej powieści „Adolphe”. Umieszczając akcję dziwnego miłosnego trójkąta między Annabel, Lee oraz jego bratem, Buzzem w latach 60-tych Carter także niejako dokumentuje rewolucję seksualną tamtych czasów oraz ducha dekady – love, sex and rock&roll, zachowując jednocześnie (często odwrócone) elementy dziewiętnastowiecznej powieści.

Annabel, romantycznie cierpiąca z powodu strasznych koszmarów widzi w swoim mężu, Lee, stereotypową postać obrońcy, rycerza na białym koniu. Jak to jednak u Carter bywa, kobiecym bohaterkom daleko od stereotypowych wyobrażeń, jakie narzuca na nie społeczeństwo. To Annabel uprzedmiotawia Lee, nie odwrotnie:

„Jesteś mi całkiem obojętny, jesteś rzeczą. Przedmiotem. Kiedy pierwszy raz z tobą spałam, był to acte gratuit.” *

To Annabel okazuje się być okrutna i to ona stanowi zagrożenie dla braci. Pokój, do którego przyniosła niezliczoną ilość dziwnych przedmiotów jest „grubo pomalowany w ciemne kolory i wypełniony tak wielkim i ponurym smutkiem, że przed przekroczeniem jego progu trzeba wziąć głeboki wdech, wiedząc, że zaraz zanurzy się do w inne, cięższe powietrze” **

Taka właśnie atmosfera przenika tę powieść. Ciężka, klaustrofobiczna, niepokojąca, pełna jakiegoś nieokreślonego zagrożenia. Sugestywne obrazowanie Carter ponownie robi wrażenie, a elementy gotyckie (zwłaszcza opis pokoju z ciężkimi meblami, draperiami itp.) przywodzą na myśl opowiadania Edgara Allana Poe. Zresztą imiona głównych bohaterów nawiązują (nie wiem jednak, czy był to zamierzony pomysł autorki) do ostatniego poematu napisanego przez mistrza amerykańskiego gotyku, „Annabel Lee”.

Jak się okazuje, przenikanie się tradycji literackich, swoista baśniowość świata przedstawionego, seksualność i niestereotypowe ukazanie kobiety cechowały już wcześniejsze dzieła Angeli Carter. Podane jednak w inny sposób wcale nie sprawiają, że ma się wrażenie wtórności i braku oryginalności. Świetna proza.

——

* Angela Carter, „Love”, Catto & Windus, Londyn 1987, s. 20, tłum. L.

** Tamże, s. 27.

 

10 Responses to “„Love” – Angela Carter”

  1. aerien Says:

    Jak dla mnie – brzmi super. Lubuję się w takich klimatach.

  2. Lilithin Says:

    Aerien, polecam 🙂 Niestety, chyba nie przetłumaczono tej książki na polski.

  3. zosik Says:

    Angel Carter!!!
    Ach. Ostatnio próbowałam przechytrzyć kobitki z wypożyczalni dla młodzieży, bo tam sobie spokojnie leżały takie niechciane „Wieczory cyrkowe”, ale niestety na 18 lat nie wyglądam i niestety nic nie wyszło z mojego niecnego spisku:(

  4. Lilithin Says:

    Zosik, musisz włączyć do spisku jakiegoś nieletniego sąsiada chyba 😉

  5. Queen of the Grubs Says:

    Brzmi ciekawie. Baardzo ciekawie. Zaciekawiłaś mnie. Lubię mroczne, ciemne, gotyckie i niepokojące utwory.

    • cedro Says:

      A ja kiedys czytałem taką książeczkę angeli Carter: sklep z marzeniami. za tytuł nie umrę. Pamiętam, że reklamowano to jako angielski realizm magiczny. Ale jakoś nie przypadło mi do gustu.

      a opis książki, jaka komentujesz Lilithin, straasznie przywodzi mi na myśl powiesci Iris Murdoch: Dzwon i jednorożec

  6. buksy Says:

    Angela Carter to dla mnie jedna z tych pisarek, ktore moge czytac „w ciemno” i miec pewnośc ze sie nie zawiode. A jesli jeszcze nie czytalas to goraco polecam madre dzieci, ktore wlasnie ukazały sie w ramach 50 Znaku.

  7. Lilithin Says:

    Queen of the Grubs, Carter powinna Ci się w takim razie spodobać.

    Cedro, może chodzi o „Magiczny sklep z zabawkami”? Realizm magiczny Carter nie ma w sobie nic ze swego iberoamerykańskiego odpowiednika, może dlatego Ci się nie spodobało.

    Buksy, „Mądre dzieci” mam w planach, ale w oryginale chyba. Tzn jeśli nie uda mi się zdobyć, to pewnie sięgnę po wydanie Znaku 😉

  8. cedro Says:

    tak tak tak… właśnie o ten tytuł chodzi… Może, nie wiem, bo potem zacząłem czytać Dzienniki Hadriana, a potem Pocałunek kobiety pająka i w naturalny sposób moje zainteresowanie przeszło na inne pozycję. 🙂

  9. Lilithin Says:

    Cedro, jak coś innego przukuje uwagę czytelnika, to już nic się nie poradzi 😉


Dodaj komentarz