Poniżej prezentuję najnowsze nabytki. Tym milsze, że oprócz dwóch wszystkie są prezentami 🙂
Od góry: przepyszna czekolada Kinder niedostępna w Indiach. Prezent od Chihiro 🙂 Zajadam ze smakiem przerzucając kolejne strony. Następnie „Krew kwiatów” Anity Amirrezvani, którą chciałam przeczytać od bardzo dawna. Rzecz dzieje się w 17-wiecznym Iranie, opowiada o sztuce tkania dywanów i pewnej dziewczynie. „Czytając Lolitę w Teheranie” to podróż do bardziej współczesnego Iranu z czasów Rewolucji Islamskiej. Kolejne dwie książki to prezenty od Chihiro (jeszcze raz bardzo dziękuję). „In Other Rooms, Other Wonders” opowiada o pakistańskiej rodzinie przedstawiając współzależności między różnymi klasami społecznymi. Książka na pewno da mi wgląd w pakistańską kulturę, którą od jakiegoś czasu śledzę z perspektywy AskiG. W „The Age of Orphans” poznaję historię kurdyjskiego chłopca, który po przegranej bitwie zostaje wcielony do armii wroga, gdzie niemal zapomina o swoich korzeniach. Książkę już zaczęłam i delektuję się każdą stroną. Poniżej „The Pleasure Seekers”, o których nie trzeba już nic dodawać, za nimi „Lajja. Shame” Taslimy Nasrin – zabroniona w Bangladeszu opowieść o prześladowaniach religijnych wobec wyznawców hinduizmu oraz „Three Sisters” autorstwa Bi Feyiu, zdobywca zeszłorocznej Man Asian Literary Prize, który portretuje życie kobiet w komunistycznych Chinach. „Dzieci północy” Rushdiego chyba nikomu nie trzeba przedstawiać, a na samym dole „Someone Else’s Garden” – opowieść o walce z losem indyjskiej kobiety z niskiej kasty. Na zdjęciu zabrakło “Dear Zari” – już zdążyłam (niechętnie) pożyczyć koleżance. Nie lubię pożyczać nowych książek, których jeszcze sama nie czytałam. Nie mam problemu z takimi, które już leżą na półce jakiś czas, ale najświeższymi nabytkami zawsze wolę się nacieszyć pewien czas sama.
W końcu zrobiłam porządek z linkami. Zbyt dużo było blogów, które zmieniły adres, zostały skasowane, od roku nie były aktualizowane lub które po prostu mnie nie interesują. Z pewnym rozrzewieniem wspominam czasy, kiedy odkryłam świat blogów książkowych kilka lat temu. Z tych pierwszych, wszystkie, które jeszcze istnieją czytam do dziś. Ubolewam, że zniknęły takie osoby jak Inblanco, Foxina i Germini. Czy ktoś je jeszcze pamięta? Wraz z upływem czasu pojawili się nowi miłośnicy literatury, których blogi powstały właśnie z owej fascynacji słowem pisanym, a nie chęcią zdobycia darmowych egzemplarzy od wydawnictw. Nie chcę się wdawać w żadną dyskusję o egzemplarzach recenzyjnych, było ich wiele. Odczuwam jednak dużo byle jakości i interesowności. Jestem przekonana, że wśród tych nowych tworów istnieją osoby, które piszą z pasją, ale coraz trudniej je wyłapać. Przykre to i tyle.